Dlaczego nie mogę zdać prawa jazdy?

Pięć podjeść to żadne dramat. Moja narzeczona zdała za 10 razem. Była już załamana, ale się udało, teraz śmiga autkiem i dobrze sobie radzi. To za którym razem zdasz prawo jazdy nie ma większego znaczenia. Czasem oblewają na takich pierdołach, że naprawdę żal. Bardzo często chodzi tylko o to, żeby wyciągnąć kasę, bo jak ktoś nie zda za 3,4,5 razem, to wiadomo, że przyjdzie i na kolejny, a to więcej pieniędzy. Wszystko się kalkuluje.

5 to jeszcze żaden dramat, ale 10 to już chyba przesada. Mówisz, że jeździ, ale czy na pewno poprawnie. Ja uważam, że powinien być jakiś limit. Jak nie zdałeś 10 razy to sory, ale nie nadajesz się na kierowcę, bo ile lat można uczyć się jeździć. Skoro nie pamiętasz, jak jechać na rondzie, to czy nauczysz się za kolejny rok lub dwa, gdy sam będziesz siedział za kierownicą? Jak dla mnie to bardzo nieodpowiedzialne.

Myślę, że wyolbrzymiasz. Ja zdałem za 8 razem. Moja droga była bardzo wyboista. Pierwsze podejście - w ogóle powinien odwołać, bo miałem z 39 stopni gorączki, ale pojechałem, no i wiadomo popełniłem kilka błędów. Za drugim razem babka wybiegła zza dostawczka. Jechałem wolno, bo droga osiedlowa była, a babcia postanowiła przebiec przez ulicę bez rozejrzenia się. Nie z moje winy, ale znowu nie, za 3 razem nawet nie wyjechałem z placu, bo zaliczyłem słupek. Potem była strzałka i kilka innych ciekawych fantów. Male rzeczy, a jednak. Mam prawko już kilka lat i jak do tej pory żadnych mandatów i stłuczek.